Tym razem o przewodnictwie sudeckim

20130618_144525

W tym tygodniu przyszło mi oprowadzać po Karkonoszach i ich najbliższej okolicy. Uwielbiam te góry, aczkolwiek stonka wędrująca wszędzie, ciężka jest do zniesienia. Wycieczki może mało oryginalne bo Równia pod Śnieżką od Wangu i Chojnik plus wodospady Szklarki i Kamieńczyka, ale zawsze to Karkonosze :)

W sudeckich schroniskach funkcjonuje miły zwyczaj poczęstunku dla przewodnika a gdzieniegdzie są nawet wydzielone stoliki. Oczywiście zawadziłem o Samotnię, gdzie pozornie wszystko po staremu. Niezorientowanym polecam link akcji na fejsie.

 No i przeżyłem kontrolę :) Nie, nie na szlaku, nie na Równi pod Śnieżką czy gdzieś równie wysoko lecz w punkcie sprzedaży biletów do Karkonoskiego Parku Narodowego przy wyjściu na Chojnik. Chojnik – było nie było – poważna góra (no prawie) gdzie zarówno można się zmachać jak i przy odrobinie chęci krzywdę sobie zrobić, więc przewodnik być musi!

A właściwie to mam wniosek racjonalizatorski! Kontrolę przeprowadzać na samym Chojniku i przewodników bez uprawnień lub kierowników wycieczek bez przewodnika wiązać do pręgierza. Niech się na coś przyda :)

Miałem jeszcze spotkanie z Bazyliszkiem. No prawie. Stoję przy dolnej stacji wyciągu na Kopę, czekając aż zjedzie część mojej grupy i wtedy pojawił się Bazyliszek. Bazyliszek prowadził swoją grupę i zmierzył mnie wzrokiem… Wzrok ten zatrzymał się na wyhaftowanej na polarze odznace „przewodnik beskidzki” i… czułem że jeszcze chwila a ten wzrok mnie zabije, tym bardziej, że zabulgotał coś pod nosem. Bazyliszek nie dojrzał był mojej sudeckiej blachy, która akurat się gdzieś ukryła. I tak dobrze że nie zabił od razu tym swoim wzrokiem ;)

20130619_164428 20130619_165206