Tarchomińska rozpacz w Godzinę W

Tak, wiem, Tarchomin to nie Warszawa…

Udałem się, w Godzinę W z Asią (moją córką) i Boryskiem (naszym psem) na okolicznościowy spacer. O 17:00 wkroczyliśmy na przejście dla pieszych na Swiderskiej przy Mehoffera. I zaczęło się:

– spierdalaj stąd, ja chcę jechać! No wypierdalaj z tego przejścia, co mnie obchodzi jakaś godzina wu! – młody przedstawiciel klasy robotniczej w samochodzie z rejestracją WA

– nie obchodzi mnie godzina wu, chcę jechać dalej! Co mnie to obchodzi! – parka w samochodzie z rejestracją SC.

Tragiczne to. Niestety szlag trafił filmik, który wydawało mi się, że robię :(

Aha: na Tarchominie NIE BYŁO SŁYCHAĆ ŻADNYCH SYREN.

 

Pozostawiam to bez komentarza.